piątek, 2 września 2016

Szept wody - odc. 4

I mamy czwartą część. Dziękuje za opinie oraz wyszukiwanie błędów, które próbuje naprawiać. 
_____________________________             
            Widok łez w jej oczach całkowicie zbiła tropu Kaito do tego stopnia, że z opóźnieniem reaguje na ucieczkę dziewczyny. Rusza za nią czując się jak w jednym z wielu filmów z Hollywood, gdzie facet goni swoją ukochaną. Z tym, że on wcale nie goni ukochanej, tylko osobę mogącą wyjaśnić mu zawirowania powstałe w jego życiu przez krótką wymianę spojrzeń. Zdecydowanie dzień nie należy do udanych, bowiem wszystko idzie nie tak, jakby tego chce. Mizuno mu ucieka, a on jak wariat biegnie za nią, w strugach z wolna przybierających na sile deszczu.
            Mijani ludzie spoglądają na niego z dezaprobatą, gdy lawiruje między nimi starając się nie zgubić swojego celu. Nie zamierza się poddać, lecz na dźwięk wypowiedzianych przez siebie słów poczuł się dziwnie nie swojo, a zarazem odczuł lekki ból w piersi. Ma wrażenie, że coś podobnego już się kiedyś wydarzyło w odległej przeszłości. Te dziwne przebłyski uczuć oraz wspomnień działają dekoncentrującą uniemożliwiając racjonale myślenie i funkcjonowanie.
            Latarnie uliczne rzucają zimne światło na Tokijczyków wracających po męczącym dniu do domów. Samochody stoją w korkach, pociągi suną na perony - normalny zgiełk i harmider wczesnych godzin wieczornych w odcieniach szarości. A pośród tego pośpiechu Kaito stara się nadążyć za Ami. Wcale nie jest szybsza od niego, lecz ma przewagę w postaci znajomości topografii miasta połączonej z tłumem ludzi. Całość wydaje mu się surrealistyczna do tego stopnia, iż zaczyna wątpić, czy to się dzieje naprawdę.
            Chciał jedynie porozmawiać, wyjaśnić parę spraw bez fundowania sobie jeszcze większego bałaganu. W całym tym chaosie nie zwraca uwagi na krople deszczu spadające z nieba, z coraz większą intensywnością. Im dalej biegnie, zaczyna się zastanawiać, czy to wszystko ma jakiś sens? Lada moment może ją zgubić i czekać kolejne godziny miotając się jak zwierzę w klatce.
            Dlaczego sprawy komplikują się, gdy jest to najmniej wskazane? Istniej możliwość zrzucenia tego na złośliwość losu, czego akurat chłopak nie robi. Ciężko mu przejść do porządku dziennego, że przez jedno spotkanie budzą się w nim wspomnienia zakopane głęboko w świadomości.
            W pewnym momencie wpada na kobietę, która niespiesznym krokiem szła przed siebie z telefonem przy uchu. Nieznajoma lekko się zachwiała, lecz udało jej się ustać. Niestety tym samym Kaito uświadamia sobie, że dzisiaj nie dowie się tego, na czym tak mu zależy. Mizuno mu uciekła, a on musi zmierzyć się tyradą kobiety na temat dzisiejsze młodzieży, nie biegania po chodnikach i wielu tym podobnych tematów. Potok jej słów nie spotyka się z aprobatą tłumu, więc prychając ostentacyjnie odwraca się i odchodzi.
            Stojąc w strugach deszczu przeklina los z powodu tej całej sytuacji. Nie zważa na to, co dzieje się dokoła. W tej chwili istnieje tylko on, spływający z nieba płacz oraz wszechobecna szarość. Czuje się zmęczony, pozbawiony nadziei, zagubiony jak dziecko we mgle. Jakby nagle patrzył na świat nie swoimi oczyma, będąc jedynie obserwatorem. Osobą tworzącą sztukę, poszukując głównego bohatera, któremu pisarz będzie rzucał kłody pod nogi.
            Gdyby miał określić się jednym słowem brzmiałoby ono – pusty. Całe wyczekiwanie na dzisiejszy dzień kosztowało go więcej niż się spodziewał. Pod maską opanowania szalała burza barwnych emocji, teraz obojętnych na wszystko.
            Nie wie ile stał tak bez celu, nim udało mu się pozbierać i wrócić do ponurej rzeczywistości. W swoim odbiciu, w witrynie salonu jubilerskiego, dostrzega siebie: zielone oczy i blond czupryna związana w koński ogon. Niby jedne z wielu nastolatków, a jednak coś jest nie tak, jak do tej pory.
            Odrywa wzrok do wystawy zastanawiając się, co ma teraz robić. Nie ma wielkich szans na znalezienie Ami, lecz może warto przejść się kawałek do przodu. Istnieje nadzieja, że schowała się gdzieś przed deszczem upewniwszy się, że on jej nie goni. Z tym złudnym przekonaniem rusza przed siebie.
***
Przemoczona Ami zatrzymuje się pod markizą kwiaciarni. Strugi wody spływają z końcówek włosów na płaszcz, twarz ma mokrą od deszczu i łez, które płynęły nieprzerwanie. Czuje się zmęczona i otępiała. Powinna wracać do domu, żeby nie złapać przeziębienia, lecz nie ma odwagi iść dalej. Od momentu ucieczki ze szkoły przygotowawczej nie zastanawiała się, czy Mizushima pobiegł za nią. W tamtej chwili kierowała się sercem, nie rozumem, więc dopiero teraz jej umysł z wolna zaczyna analizować wszytko, co się wydarzyło.
Zdaje sobie sprawę, że bieg bez celu nie pomoże uwolnić się od przeszłości. Nie da nawet iluzorycznej nadziei, której będzie można się złapać. Lecz w tamtej konkretnej chwili przeraził ją ogrom tłumionych uczuć, a przede wszystkim tęsknoty i poczucia niesprawiedliwości.
Tym razem Usagi i Mamoru udało się przechytrzyć przeznaczanie, przetrwać najazd Królestwa Ciemności, by ostatecznie wieści wspólne życie w teraźniejszości. Tymczasem pozostałe Senshi zostały pozbawione tej możliwości. Minako, jako jedyna zaliczyła parę krótkotrwałych związków, jednak żadnego nie traktowała poważnie.
- Ami? – Rozlega się znajomy głos tuż przed nią przerywając dopiero zaczętą analizę.
- Mamoru – Mizuno przelotnie spogląda na chłopaka, po czym spuszcza wzrok świadoma tego, że jej oczy są czerwone od płaczu. Chiba jest ostatnią osobą, którą chce w tej chwili widzieć. To za sprawą jego Generała nie radzi sobie ze swoim emocjami.
- Tak myślałem, że to ty – Mamoru składa parasol wchodząc pod markizę. - Zapomniałaś parasolki?
- Tak wyszło – jej głos ledwo przebrzmiewa przez szum deszczu.
- Można oszaleć do tego deszczu, chociaż mamy przecież zimę – chłopak wyczuwa, że Mizuno nie jest w nastroju do rozmów. – Odprowadzę cię do domu – bardziej stwierdza niż proponuje. – Pada coraz mocniej, a nie chce żebyś się rozchorowała.
- Dobrze – Ami nie protestuje, lecz naprawdę nie ma ochoty przebywać w towarzystwie Chiby. Jest jej dobrym przyjacielem, przed którym nie musi ukrywać swojej drugiej tożsamości. Mogą porozmawiać o poważniejszych tematach naukowych, powymieniać się uwagami. Mamoru pożycza jej książki, traktuje jak dobrego kompana do rozmowy. I za to zawsze go ceni. Ale dzisiaj jakby to wszystko nie ma znaczenia, bardziej traktuje go jak wroga, a przecież nic nie zrobił. I to stanowi przyczynę – jego nieświadomość o odrodzeniu się Zoisite.
- To chodźmy – Mamoru wyłapuje moment, w którym na chodniku jest luźniej i wychodzi spod markizy rozkładając parasol.
            Merkury bez słowa wychodzi spod swojego dochodowego schronienia, by dołączyć do Chiby. W trakcie ich krótkiej rozmowy ulice trochę wyludniały, deszcz przybrał na sile, zrobiło się chłodniej. Student spogląda z niepokojem na swoją towarzyską – nie widział jej jeszcze w takim stanie. Każdemu zdarzy się zapomnieć o parasolce, lecz przyczyna dziwnego zachowania Senshi leży gdzie indziej. Nie pyta, co się dzieje, gdyż raczej nie odczeka się odpowiedzi. Wpierw Mizuno musi dojść do ładu sama ze sobą.
            Kierują się w stronę przejścia dla pieszych. Ami spogląda przez ramię, żeby upewnić się, że go tam nie ma. Skoro czekał pod szkołą na pewno łatwo się nie podda, zwłaszcza, że tak niespodziewanie zareagowała na jego słowa.
***
            Mija dłuższa chwila nim Kaito wierzy w to, co przekazuje mu jego narząd wzroku. Widzi jak Mizuno wychodzi spod markizy pod parasol trzymany przez nieznajomego. Chłopak wydaje mu się starzy ledwie o kilka lat, ale nie dostrzega jego twarzy. Góruje nad dziewczyną paroma centymetrami, a po za tym stoi tyłem do Mizushimy. Jest na tyle ciemno, pomimo blasku latarni, że Ami go nie dostrzega. Czyżby szczęście mu sprzyjało?
            Czując się jak stuprocentowy prześladowca powoli podąża za parą nie bardzo wiedząc, co z tego wyjdzie. Ma już serdecznie dość tej całej sytuacji, która gmatwa się coraz bardziej nie dając spokoju ani jemu, ani Mizuno. Gdyby tylko mogli na spokojnie porozmawiać i wyjaśnić wszelkie niejasności, lecz co chwile wszystko idzie nie tak.
            Śledzi ich całą drogę, a z każdym krokiem czuje się coraz nie pewniej oraz niespokojnie. Odnosi niepokojące wrażenie, że z towarzyszem Mizuno również coś się nie zgadza. Jego aura jest przytłaczjąca, władcza, ale też przyjacielska i zarazem opiekuńcza. Dawno temu znał osobę, pasującą do takiego opisu. Ten ktoś był dla niego ważny do tego stopnia, że Kaito był gotowy oddać za niego życie. A przecież nie przypomina sobie, by posiadał aż tak bardzo bliską osobę.
            Po dosyć długiej drodze w deszczu, para zatrzymuje się pod jednym z bloków. Nadal stoją pod parasolką, a on w cieniu jednej z latarni. Jest już tak przemoczony i przemarznięty, że wszystko mu jedno ile jeszcze czasu upłynie mu na dworze.
- Dziękuje.
- Nie ma, za co. Cieszę się, że udało nam się wpaść na siebie, bo za pewnie dalej stałabyś pod tą markizą.
- Pewnie masz rację, Mamoru. Do zobaczenia.
- Do zobaczenia, Ami.
            Kaito sztywnieje. Zna ten głos, chociaż nie potrafi określić skąd ma tę pewność. Tak samo, jak w przypadku, gdy uświadomił sobie prawdziwą tożsamość dziewczyny w deszczu z tego wspomnień. Jednakże ten głos nie budzi żadnych wspomnień, tylko Mizuno tak na niego działa.
Wtedy też wszystko zaczęło się od deszczu.
Czeka, aż chłopak zniknie mu z pola widzenia. Skoro zaszedł już tak daleko jaki jest sens odkładania rozmowy na później? W życiu nie zachowałby się tak nieracjonalnie, ale planowanie nie dało oczekiwanych rezultatów. Podbiega do drzwi wejściowych postanawiając tym razem iść z prądem, a nie walczyć przeciw niemu.

poniedziałek, 29 sierpnia 2016

Szep wody - odc. 3

Na samym początku przepraszam za poślizg. Dodatkowo nie do końca jestem zadowolona z odcinak. A Wy?
__________________________________________ 


         Nowy dzień wita Ami zachmurzonym niebem, z którego nie pada, lecz w każdej chwili jest to możliwe. Budzik zadzwonił trzy minuty temu, więc powinna wstać i zacząć szykować się do szkoły. Pani Mizuno jest jeszcze w domu, zatem lada moment przyjdzie sprawdzić, dlaczego Ami nie wstaje pomimo zadzwonienia budzika. Przez chwilę dziewczyna rozważa skłamanie matce na temat złego samopoczucia, aby uniknąć pójścia do szkoły.
       Szok i przerażenie wywołane spotkaniem Mizushimy, są dzisiaj słabsze, lecz nadal odczuwalne. Konfrontacja pozostaje kwestią czasu, najprawdopodobniej przed lub po zajęciach w szkole przygotowawczej. Nie uniknie jej nie ważne jak mocno tego chce, w dodatku wydaje jej się to jednym rozwiązaniem.
    Zmusza się do wstania, gdyż bezczynność znów będzie próbowała porwać ją w odmęty przeszłości. Ami odrzuca kołdrę i stawia stopy na podłodze. Być może proste, wykonywane mechanicznie codzienne czynności ustawią dziewczynę do pionu. Z taką nadzieją zakłada kapcie, szlafrok i przywołując neutralny wyraz twarzy wychodzi z pokoju.
-Wrócę dzisiaj później - informuje na powitanie córkę pani Mizuno wkładając kubek do zmywarki. - Na lodówce zostawiam ci pieniądze na obiad. Wiem, że obiecałam wspólny posiłek, ale nie dam rady.
- Nie szkodzi - Ami unika spoglądania na matkę, gdyż nie ma pewności czy nadal w jej oczach nie widać kotłujące się w niej emocji. Nie na darmo mówi się, że oczy są zwierciadłem duszy i to przysłowie sprawdza się w przypadku dziewczyny. Można czytać z niej jak, z jak otwartej księgi. A matka zna ją na tyle długo by wychwycić, że coś jest nie tak.
- Naprawdę mi przykro, Ami - pani Mizuno odwraca się do córki, ale ta zajętą jest sprawdzaniem pogody za oknem.
- Nic nie poradzisz - Merkury po oderwaniu się od okna nurkuje w lodówce w poszukiwaniu czegoś do przygotowania śniadania i bento. - Dam sobie radę nie musisz się martwić.
- Wiem, co nie zmienia faktu, że poświęcam ci za mało czasu - kobieta wzdycha idąc do przedpokoju. Cieszy się, że ma zaradną i samodzielną córkę, lecz przez to czasami czuje się zbędna. Dziecko powinno być ważniejsze od pracy, choć w tej kwestii pani Mizuno poległa. – Idę kochanie.
- Uważaj na siebie – Ami nie idzie pożegnać mamy, tylko nadal buszuje w kuchni. Dopiero, gdy mija parę minut przestaje robić cokolwiek. Ma prawie stuprocentową pewność, że matka nie wróci się, bo czegoś zapomniała. Udało jej się przetrwać krótką chwilę, kiedy obawiała się, że kalejdoskop jej emocji zostanie odkryty. Pozostaje jeszcze kwestia robienia dobrego wrażenia w szkole. Minako, Makoto i Usagi znają ją tak samo dobrze, jak jej rodzicielka, więc będzie ciężko robić dobrą minę do złej gry. Jednak to, co najtrudniejsze dopiero ją czekać.
  Merkury bierze głęboki wdech, żeby się opanować. Zanim pójdzie do szkoły musi się przecież przygotować, zjeść siadanie, ubrać się. Niestety codzienne czynności nie przynoszą upragnionego spokoju, którego tak bardzo potrzebuje. Najnormalniej w świecie boi się iść szkoły przygotowawczej, bo wie, że on tam będzie.
Mizushima, chłopak o wyglądzie Zoisite. Ami aż za dobrze pamięta moment, gdy wreszcie zaistniał cień szansy na ponowne spotkanie. Jednakże chwila ta trwała tyle, co uderzenie serca, a potem nastała rozpacz. Choć musiały zmierzyć się z wieloma nowymi wrogami, Mizuno nie wierzyła, że pozostałe dziewczyny tak po prostu zapomniały o swoich dawnych ukochanych. Bynajmniej ona nie zapomniała, ale najprawdopodobniej najmniej poświęciła czasu na rozmyślania o tym, co było. Doszła do wniosku, że tak będzie najpraktyczniej, a w rzeczywistości najmniej bolało.
***
          Szaruga panującego dnia, tylko podkreśla nastrój, w jakim znajduje się Kaito. Wczorajszy dzień wydaje się szalonym snem, z którego jeszcze się nie obudził – tylko nadal w nim tkwi. Bardzo mocno chce się wyrwać z tej chorej sytuacji, ale za nic nie potrafi zrobić tego o własnych siłach. Potrzebna jest mu Mi uno, gdyż najnormalniej w świecie nigdy sam nie dojdzie do sedna sprawy. Zanim udało mu się zasnąć snuł jakieś groteskowe domysły odnośnie swojego życia. Rano tak naprawdę robił to dalej i tak samo w szkole, aż został upomniany przez nauczyciela. To naprawdę nie jego wina, że momentalnie wali mu się świat, a on nawet nie jest świadom, dlaczego tak się dzieje.
- Mizuno-san? – Chłopak odkleja się od ściany na prawo od wejścia do szkoły. Mówi na tyle głośno, lecz uprzejmie, aby dziewczyna go zauważyła, ale nie miała jak uniknąć odpowiedzi, albo uciec. – Dzień dobry.
- Mizushima-kun – Ami pragnie zapaść się pod ziemię. Wie od rana, że ta chwila nadejdzie, a mimo to nie jest gotowa. – Dzień dobry.
- Znalazłabyś dla mnie chwilę czasu na krótką rozmowę, Mizuno-san? – Najchętniej już teraz zaciągnąłby ją w ustronne miejsce na rozmowę, chociaż zdaje sobie sprawę jakby to wyglądało. Jeszcze zostałby oskarżony o napad z podtekstem w tle.
- Po zajęciach, Mizushima-kun – bardzo stara się, by głos jej nie drżał. Cały czas wzrok ma utkwiony w czubkach swoich butów. – Kuroda-sensei nie toleruje spóźnień.
- Oczywiście – zgadza się, jakby to było coś niezaprzeczalnego.
Nie czekając na niego, Ami odwraca się i razem z tłumem uczniów i uczennic wchodzi po schodach do szkoły. Czuje na sobie wzrok Mizushimy, ale nie odwraca się idąc przed siebie. Marzy o ucieczce z tego miejsca nie bacząc na konsekwencje. Z drugiej jednak strony w ten sposób niczego nie osiągnie. Strach nadal będzie towarzyszem Ami, a przecież nie taki rezultat ma nadzieję osiągnąć. Liczy na odzyskanie kontroli nad swoim życiem i uspokojenie mocnego bicia serca na widok Mizushimy.
Kaito zostaje jeszcze chwilę przed drzwiami mijany przez nastolatków w mundurkach różnych liceów. Jego oczy wpatrzone są w plecy Mizuno. Sięgające ramion włosy delikatnie kołyszą się w rytm jej korków, a cała postać jest lekko przygarbiona. Od wczorajszego dnia nie wiele zmienił się jej stosunek do niego, choć zdołali chwilę porozmawiać i nie wydać się przy tym podejrzani. Udało mu się usłyszeć jej głos, w którym przebrzmiewał strach. Choć próbowała go zamaskować, on to wychwycił. Tajemnicą pozostaje dlaczego.
Wzdychając chłopak włącza się w morze młodzieży, żeby drugi dzień z rzędu nie podpaść nauczycielowi. Zazdrości mijanym po drodze, że ich jedyne zmartwienie stanowi nauka. Dwadzieścia cztery godziny temu on też należał do tego grona, a wystarczyła chwila jego nie uwagi, zepchnięty piórnik i wszystko szlak trafił.
Zajmując swoje miejsce robi szybki rzut okiem na Mizuno, lecz ta zajęta jest przeglądaniem notatek. Gdy przechodził obok odniósł wrażenie, że dziewczyna nieznacznie się odsunęła.
Ami skrupulatnie wykonuje polecenia nauczyciela, koncentrując całą swoją uwagę na zdaniach i teście. Nie może pozwolić sobie na pogorszenie w nauce, bo sensei zacznie zastanawia się, co się dzieje. Dodatkowo zależy jej, aby nikt nie dowiedział się nagłych zawirowaniach, które ją ogarnęły. Starając się nie myśleć o niczym zbędnym chce przetrwać ten dzień licząc, że zakończy to szaleństwo rozpoczęte wczorajszego popołudnia. Mizuno łapie się na tym, że nie może przestać rozważać zaistniałą sytuację nawet podczas lekcji. Choć robi wszystko by skupić się na nauce, jej myśli i tak biegną swoim torem.
Co jeśli Mizushima tylko wygląda jak jeden z Generałów, a wcale nim nie jest? Jeśli jest zwykłym chłopakiem, a ona nie potrzebnie przewraca jego życie do góry nogami? Wczoraj nie brała pod uwagę takiej możliwości, a dzisiaj już tak. Nadal się boi, jednak stara się myśleć racjonalnie i znaleźć jakieś wyjście. Jeśli druga opcja jest słuszna powinna wymyślić wiarygodne kłamstwo, w które Mizushima uwierzy. Nie ma wątpliwości, że chłopak nie odpuści zwłaszcza, że czekał na nią przed wejściem do szkoły. Powinna przygotować się na czekającą ją rozmowę, lecz czuje, że to nie wykonalne – nie ma pojęcia jak ta konwersacja przebiegnie.
- Na dzisiaj koniec – oznajmia Kuroda. Zajęcia przebiegły sprawnie, w ciszy i poszanowaniu dla nauki, czyli tak jak powinny. – Mizuno – przenosi spojrzenie na Ami – podejdź. Chodzi o materiał, który wczoraj opuściłaś…
***
Mizushima czuje się po części jak prześladowca. Po lekcjach pognał prosto do szkoły, żeby czekać na Mizuno; wychodząc z sali, jako ostatni przypomniał jej, co ją czeka; a teraz znów koczuje przed wejściem. Chce mieć to za sobą, a do tego Kuroda musiał jeszcze przytrzymać dziewczynę po zajęciach. Pokłady jego cierpliwości powoli się kończą, w każdej chwili może wybuchnąć. Wydaje mu się, że zawsze był całkiem cierpliwy, ale zaistniała sytuacja wytrąciła go z równowag. Z tego też powodu widok wyłaniającej się w końcu Ami, daje mu złudną nadzieję, że nareszcie wszystkiego się dowie.
- Mizuno – Kaito nie owija w bawełnę - dlaczego wczoraj tak zareagowałaś na mój widok?
Merkury ledwo przekracza próg szkoły, a już jest atakowana pierwszym pytaniem. Zaciska dłonie na rączkach szkolnej torby rozważając, co ma powiedzieć. Część jej samej nie chce odpowiadać, choć od wczorajszego dnia wie, że konfrontacja jest nie unikniona. Chłopak będzie domagał się wyjaśnień, bo najwyraźniej niczego nie pamięta ze swojego poprzedniego wcielenia, jeśli pierwsza opcja jest tą prawdziwą. Tylko, co mu powie? Jak wyjaśni, że dawno temu byli sobie bliscy, potem chcieli się pozabijać, a w rezultacie on zginął? Merkury wolałabym nie być tą, która go uświadomi. Jej zdaniem powinien zrobić to Mamoru, lecz Chiba nie ma bladego pojęcia, co się dzieje. Z drugiej strony czy to nie dziwne, że Książę Ziemi nie wyczuł odrodzenia się jednego ze swoich Generałów? W takim razie może jednak wariant drugi wchodzi w grę?
- Proszę - Mizushima nie ma zamiaru się poddać, dopóki wszystko się nie wyjaśni. - Od wczorajszego popołudnia nie mogę dojść do ładu z samym sobą. Nękają mnie jakieś chore wizje dziewczyny w deszczu – gdy tylko padają te słowa Kaito łapie się na tym, że na prawie stuprocentową pewność, że ową Senshi jest Mizuno. Tylko skąd wzięła mu się ta pewność? – Mam wrażenie, jakby moje dotychczasowe życie było jednym wielkim kłamstwem, wypełnionym fałszywymi wspomnieniami. I tylko ty możesz mi wyjaśnić, co się dzieje. Nie bez przyczyny zareagowałaś przerażeniem na mój widok. Czuję że gdzieś już się spotkaliśmy, ale nie wiem gdzie i kiedy.
- Co ci to da? - Wzrok Ami jest utkwiony w chodniku. Czy nie lepiej zawiadomić Mamoru i przełożyć rozmowę na później unikając niewygodnych pytań? Z jego wypowiedzi nasuwa się prosty wniosek Mizushima jest reinkarnacją Zoisite. Generał się odrodził, choć jego pamięć jest niekompletna. - Nie odpowiada tobie twoje obecne życie?
Kaito już chce odpowiedzieć, gdy słowa Ami zmuszają go do zastanowienia się. Nie wie, czy dziewczyna celowo skłoniła go do przemyślenia czy też nie. Niemniej jednak mimowolnie chłopak analizuje swoje życie i w duchu przyznaje, że nie było takie złe. Nie wiódł jakiegoś iście spektakularnego żywota, lecz tak na prawdę wcale nie chciał go zmienić, gdyż odpowiadało mu ono. Do wczoraj, a dzisiaj już za późno, aby wszystko wróciło do starego porządku.
- Odpowiadało, lecz nie jestem w stanie wymazać tego, co dzieje się od wczoraj i przejść z tym do porządku dziennego. Muszę poznać prawdę nie ważne, jaka ona będzie.
            Stoją przez chwilę w ciszy, a każdy zmaga się ze swoimi demonami. Mizushima wie, że jeśli będzie naciskał tylko pogorszy sytuację. Merkury natomiast zbiera się na odwagę, żeby wreszcie mieć to za sobą, choć uważa, że chłopak nie jest gotowy na poznanie prawdy.
 - Wtedy też padało – słowa samoistnie wyrywają się chłopakowi z ust.
            Pod ich wpływem, Ami podnosi wzrok nie do końca świadoma co właściwie chce zrobić. W jej oczach pojawiają się łzy, a te trzy wyrazy pozbawiają ją wszelkich złudzeń. Przez wiele miesięcy uciekała od wspomnień, bo one za bardzo bolały. Trzymała je na wodzy, żeby móc normalnie funkcjonować. A teraz wszystkie wysiłki dziewczyny okazały się próżne. Bez słowa odwraca się i wybiega z terenu szkoły, prosto w pierwsze krople spadającego deszczu. 

piątek, 19 sierpnia 2016

Szept wody - odc. 2

          Deszcz leje nieustannie od samego rana. Ciężkie, ciemne chmury zasunęły niebo, przez co odnosi się wrażenie, że nieboskłon znajduje się bliżej niż w rzeczywistości. Sznur samochód, tłum ludzi, wstęgi pociągów przemieszczają się przed siebie w blasku latarni.
Mizushima Kaito od dłuższego czasu wpatruje się nieobecnym wzrokiem w zarys szkła, stali i betonu skąpanego w strugach wody, widniejący za oknem. Nie potrafi skupić się na domagających się jego uwagi zadaniach leżących na biurku. Myśli chłopaka bezustannie powracają do dzisiejszego popołudnia, a konkretnie zajęć w szkole przygotowawczej i dziewczyny nazwiskiem Mizuno. Do tej pory nie potrafi otrząsnąć się z szoku, jakiego doznał na widok przerażenia w jej oczach.
Nie mogli się spotkać wcześniej, ponieważ Mizushima niedawno wrócił do Tokio. A jednak ma wrażenie, że gdzieś w życiu on i Mizuno mieli ze sobą bezpośredni kontakt. Chociaż po jej wzroku wywnioskował, iż nie należał on do przyjaznych. Tylko, co takiego się wydarzyło, że na jego widok dosłownie zamroziło Mizuno z przerażenia?
W przypływie bezradnej złości, Kaito mocno odpycha się do biurka, w wyniku, czego znajdujące się na blacie przedmioty chwieją się, a niektóre upadają. Jakby dla podkreślenia uczuć chłopaka deszcz przybiera na sile. Dręczy go, że nie wie, co takiego się wydarzało pomiędzy nim a Mizuno. Nie poznał nawet jej imienia, tylko nazwisko, chociaż nie wiele by mu to pomogło.
Przechodzi nad przewróconym krzesłem, które upadło w wyniku jego gwałtownego wstania. Zaczyna krążyć po pokoju, nie mogąc znaleźć sobie miejsca.
Do tej pory wiódł monotonne wręcz życie. Chociaż jest jedynakiem rodzice nigdy nie poświęcali mu dużo uwagi, całkowicie oddając się pracy i ten stan rzeczy nie uległ zmianie. Do niedawna przebywał po za stolicą, gdyż przez pracę rodziców ciągle zmieniali miejsce zamieszkania. Co dziwne bardzo niewiele pamięta z tamtego okresu, lecz szczerze mówiąc jakoś specjalnie go to nie obchodzi, a przynajmniej do tej pory tak było. Od dzisiejszego popołudnia, gdy spotkał Mizuno nie potrafi oprzeć się wrażeniu, że z jego życiem coś jest nie tak.  Brakuje bardzo wielu elementów, które razem stworzyłby całość, wyjaśniającą to, co ciągle mu umyka. A w centrum tego wszystkiego jest Mizuno, wiedząca o tym, czego on nie jest świadom.
Wie, że nie zazna spokoju póki prawda nie ujrzy światła dziennego. Inaczej będzie się tym zadręczał tak długo, aż nie dowie się wszystkiego, niezależnie od tego, jaki wynik poszukiwań otrzyma.
Jeszcze rano nic nie wskazywało na gwałtowne zmiany w jego życiu. Jedyne, co odbiegało od normy, to nowa szkoła przygotowawcza, lecz te zmienił całkiem często. W rezultacie całe jego życie wywróciło się do góry nogami. Nie rozumie, co się dzieje, jedynie chce wiedzieć, na czym stoi.
Na podłodze słowa wypowiedziane żartobliwym, dziewczęcym głosem rozlegają się w jego umyśle, przywołując echo mglistych wspomnień, zmieszanych z wonią starych książek i konwalii.
            Pamięta, jak go zamurowało, gdy wypowiedziała to krótkie zdanie. Zazwyczaj bywała nieco nieśmiała i powściągliwa, chociaż skora do lekkich uśmiechów. Mówiła mało, ale sensownie i zawsze była pewna wypowiedzianych przez siebie słów.
Wtedy też padało myśli przenosząc nieświadomie wzrok na mokre od deszczu okno. Światła latarni są rozmazane niczym farby na zalanym wodą obrazie. Nawet nie wiedział, że szarość posiada całą paletę odcieni, widoczną jedynie w trakcie płaczu nieba.
Deszcz zawsze kojarzył mu się z apatią, do momentu, w każdym ją poznał. Akurat wypadła jego kolej pilnowania Księcia w traktacie książęcych eskapad. Ona pełniła tę samą rolę, po stronie Księżniczki. Wtedy też padało dosyć intensywnie, więc para schowała się pod jednym z drzew, a on i ona w pewnej odległości obserwowali swoich podopiecznych. A przynajmniej wojowniczka Księżniczki spełnienia swój obowiązek, bowiem jego całkowicie pochłonął widok Senshi. W niebieskim mundurku, granatowych refleksach we włosach, dużych ciemnoniebieskich oczach sprawiała wrażenie eterycznej fantasmagorii. Lecz to właśnie wtedy zrozumiał, że deszcz kryje w sobie wiele ulotnego piękna.
- Zaraz! - Kaito momentalnie przystaje. Kim jest dziewczyna w jego wspomnieniach, skąd on je w ogóle posiada? Bo to, co się dzieje nie jest normalne!
Gdyby tylko wiedział, ale nie wie, co prowadzi do ostatecznego wniosku - jedynie Mizuno jest w stanie wytłumaczyć mu tą chorą sytuację.
Nienawidzi miotać się jak zwierzyna zaplątana w sidła, lecz inaczej nie potrafi określić tego, co się z nimi dzieje. Bezradność potęguje złość oraz gniew kotłującą się w nim, jak w garnku.
- Uspokój się, Kai - w pustym pokoju jego głos wydaje się donośny. W ten sposób próbuje się opanować, aby nie wybuchnąć. Jeszcze nigdy w życiu tak bardzo nie pragnie móc cofnąć czas, chociaż o jeden dzień. Z drugiej strony skąd może mieć pewność, czy znów on i Mizuno gdzieś się spotykają?
Walnięcie głową w ścianę wydaje mu się jednym ze skuteczniejszych sposobów na odzyskanie równowagi. Potrzebuje mocnego wstrząsu, wybijającego go z natłoku negatywnych emocji. Nawet, jeśli metoda jest bolesna tym lepiej, gdyż ból minie i wróci przytomność umysłu. Zdesperowany do granic możliwości istotnie zamierza zrealizować ten niedorzeczny pomysł, gdy jego wzrok pada na leżący na łóżku laptop.
Internet!
Musi być mocno wytracony z równowagi, ponieważ nie wpadł na banalnie prosty pomysł. Istnieje cień szansy, że znajdzie jakiekolwiek namiary na Mizuno w sieci.
Chłopak siada na łóżku, podnosi górną obudowę i uruchamia sprzęt. Zakłada, że ma pięćdziesiąt procent szans na odszukanie dziewczyny w sieci, jeśli gdzieś się udziela. Lecz istnieje prawdopodobieństwo, że należy do grona ludzi chronionych swoją prywatność. Wtedy na pewno będzie trudniej. Tak czy inaczej nie zaszkodzi spróbować, najwyżej się rozczaruje. Lepsze to, niż miotanie się po pokoju i zadręczanie pytaniami bez odpowiedzi.
Gdy wyświetla się pulpit, Kaito uruchamia przeglądarkę i wpisuje "Mizuno". Wyświetla się lista z sugerowanymi imionami, lecz chłopak wybiera tylko damskie lub te, które używane są równocześnie dla chłopca i dziewczynki. Jedyną poszlaką po za nazwiskiem, stanowi wygląd Mizuno, więc zadanie można uznać za mało wykonalne. To trochę jak szukanie igły w stogu siana.
Mizushima starannie przegląda stronę po stronie, chociaż podświadomie czuje, że raczej nie wiele zdziała. Lista sugerowanych imion zdała się na nic. Każda podpowiedź okazała się zbędna, w rezultacie blondyn robi sobie przerwę. Czuje jak bolą go oczy od ciągłego wpatrywania się w ekran.
Odkłada laptop i powoli się podnosi. We znaki dają mu się plecy oraz nogi od siedzenia w niewygodnej pozycji. Wychodzi z pokoju, kierując się do kuchni, by się czegoś napić. Krocząc krótkim korytarzem do salonu połączonego z aneksem kuchennym nie włącza lampy. Całe mieszkanie spowija szarość z szumem deszczu w tle. Jedyne światła docierające do środka, to rozmyte przez strugi wody, uliczne latarnie.
Chłopak przystaje przy stole okolonym czterema krzesłami, przesuwając wzrokiem po pomieszczeniu. Na ściennych półkach książki stojące tam jedynie dla ozdoby. Salon połączony z kuchnią utrzymany jest w stanie jak z katalogu. Wszystko tworzy spójną całość pozbawioną kurzu oraz indywidualnych akcentów nadających wnętrzu rodzinnego charakteru. Rodzice Kaito wpadają jedynie przebrać się, wziąć prysznic i przespać parę godzin. On sam je na mieście, gdyż najzwyczajniej nie chce mu się gotować dla jednej osoby.
Sporo jego znajomych żyje w podobny sposób, lecz są i tacy, którzy biegną do domu na przygotowany przez mamę obiad. Kaito wzdycha przypominając sobie o tym i gwałtownie zapala światło. Jasność żarówek razi go po oczach nawykłych do panującej szarości. Chce, aby dzisiejszy dzień dobiegł końca i nastał kolejny, w którym wreszcie dowie się, o co w tym wszystkim chodzi. Nie odpuści Mi uno wyjaśnień, bo czuję, że w dużym stopniu coś go z nią łączy.
- Weź się ogarnij - mamroczę sam do siebie idąc w kierunku lodówki. Rzadko się zdarza, żeby miał, do kogo się odezwać po powrocie ze szkoły przygotowawczej. Dlaczego też są takie momenty, kiedy mówi na głos dla odpędzenia panującej w mieszkaniu ciszy.
Dotarłszy do lodówki wyciąga z niej butelkowaną wodę. Odkręcając zakrętkę odwraca wzrok w kierunku bezosobowego salonu, w którym nie stoi ani jedno rodzinne zdjęcie. Zupełnie jakby całe dotychczasowe życie chłopaka stanowiło jedynie iluzję. Butelka z wodą zatrzymuje się w połowie drogi do ust, gdy Kaito uświadamia sobie, że być może faktycznie coś w tym jest. Że jego życie jest jednym wielkim kłamstwem.
_______________________
Oddaję Wam drugą część. Z dedykacją dla Anyżek 

sobota, 13 sierpnia 2016

Szept wody - odc. 1

Słowem wstępu. 
Mam nadzieję, że nie odstraszę Was pierwszą bohaterką, o której będę pisać, a mianowicie Ami. Wiem, że nie jest jakoś mocno popularna, ale właśnie dlatego zdecydowałam się zacząć od niej. Opowiadanie będzie podzielone na cztery części tworzące jedną całość, zanim każda z Czarodziejek zdecyduje sie na zdradzenie reszcie skrywanej przez  siebie tajemnicy.

___________________________________________________________________________

Wtedy tez padało Ami odrywa wzrok od kropel deszczu spływających po szybie i przenosi go na ścienny zegar wiszący nad tablicą. Dochodzi siedemnasta, a więc za parę minut zaczną się zajęcia w szkole przygotowawczej. Ami zjawiła się prawie godzinę przed czasem, w wyniku nieudanego wyjścia z Usagi i Makoto. Spontanicznie zaproponowany wspólny posiłek zmienił się w milczące pół godziny nad zamówionymi potrawami, podczas których Tsukino wpatrywała się w wyświetlacz telefonu z nadzieją, że Minako albo Rei do nich dołączą. Nic takiego się nie stało, a Ami spodziewała się takiego rozstrzygnięcia sprawy. Aino bez reszty oddaje się siatkówce i coraz mniej czasu poświęca przyjaciółką. Hino też ma sporo na głowie, lecz stara się znaleźć chwile na spotkanie z dziewczynami. W rezultacie Ami jedynie się pożegnała, zapłaciła za siebie i wyszła w deszcz. Ma świadomość jak wiele zawdzięcza przyjaźni z Usagi, zwłaszcza, że nawiązały relacje jeszcze zanim przebudziła się, jako Senshi. I na przestrzeni lat wdzięczność nie została zapomniana, ponieważ ta znajomość dała Ami bardzo wiele, nie oczekując nic w zamian.
Jednak z biegiem czasu, im bardziej każda z dziewczyn żyła swoim życiem, tym mocniej Usagi chciałaby wszystko było tak jak do tej pory. Aby spędzały możliwie jak najwięcej chwil razem, chociaż staję się to coraz trudniejsze. Senshi podążają swoimi ścieżkami, a te w pewnym momencie zaczęły się od siebie oddalać.
Życiowe plany Ami wymagają od niej dużo nauki i ciągłego utrwalania zdobytej do tej pory wiedzy.  Dostanie się na wybrany uniwersytet stanowi priorytet, a liczba kandydatów na jedno miejsce jest całkiem spora. Dodatkowo wie, że matka ma wobec niej duże oczekiwania
- Koniec rozmów - Kuroda-sensei wkracza do sali, w której i tak nie ma wielu prowadzi wymianę zdań. Tutaj każdy dba o własne interesy i dąży do zasiąścia w pierwszych ławkach, gdzie trafiają najbardziej zdolni i którym Kuroda wróży świetlaną przyszłość. Wśród wybrańców jest oczywiście Ami, która po pierwszym teście przeprowadzonym przez Kurodę znalazła się pierwsza na liście i trafiła do elity pierwszego rzędu.
Zajęcia rozpoczynają się od powtórki materiałów z poprzednich zajęć, w wyniku, których może dojść do zmiany miejsca, jeśli uczeń dwa razy wypadnie gorzej w stosunku do wcześniejszych testów. W pewnym sensie trafić do grupy Kurody to jak wpaść z deszczu po rynnę. Sensei jest bardzo wymagający, a stosowany przez niego system wyróżniania najlepszych nie do końca sprzyja zdrowej rywalizacji między uczniami i uczennicami.
Zajęcia przebiegają w atmosferze skupienia oraz koncentracji. Słychać jedynie szelest kartek, skrobanie ołówków zostawiających ślad na papierze, głos Kurody obwieszczając koniec czasu na rozwiązanie zadania i prezentacja wyników wraz ze sposobem dojścia do niego. Ami mechaniczne dokonuje obliczeń rozumiejąc sposób postępowania dający pozytywny wynik, lecz jest obecna tylko ciałem. Padający od paru dni deszcze skutecznie ją rozprasza przywołując odległe wspomnienia, zakopane do tej pory głęboko w jej umyśle. Wie, że nie powinna pozwolić sobie, aby cokolwiek ją rozpraszało, lecz po prostu nie potrafi. Im bardziej się skupia na nauce, tym mocniej przynosi to odwrotny rezultat.
Wtedy też padało.
Te słowa niczym bumerang powracają do Mizuno, gdy tylko pozwoli swoim myślą krążyć swobodnie. Natłok niepotrzebnych wspomnień powraca zawsze podczas deszczu, choć dziewczyna wcale ich nie chce. Jednakże czas płynie dalej, gdy ona zmusza swoje szare komórki do myślenia, nie robiąc sobie nic z problemów, z jakim zmaga się Merkury. Każda z Senshi ma wspomnienia ze Srebrnego Millenium, lecz tamte w głównej mierze koncentrują się na tragedii, związanej z napadem Ziemi na Księżyc. Od pewnego czasu Ami miewa przebłyski obrazów niemających bezpośredniego związku z Księżniczką, tylko nią, jako Czarodziejką z Merkurego oraz czasu spędzonego na Ziemi.
Dzisiejszy dzień nie przynosi przełamu, jeśli chodzi o wybicie Ami z melancholijnego nastroju. Tego popołudnia również wyjątkowo nie potrafi skupić się na zajęciach, choć bardziej niż na przestrzeni ostatnich paru dni. W rezultacie prowadzi do tego, iż po raz pierwszy wynik jej testu spadnie po niżej jej poziomu. Naturalnie sensei od razu to wychwyci, lecz jest za późno, by móc to naprawić. Pozostaje tylko skupić się na nauce i dążyć to tego, by nic nie potrzebnego nie rozpraszało jej uwagi. Teraz najważniejsza jest jej dalsza edukacja w celu zostanie lekarzem - zanim nastanie nowe Srebrne Milenium i znany jej świat się zmieni. Chociaż zna przyszłość nie zamierza porzucać planów, zwłaszcza że naprawdę ciężko pracuje.
Do niedawna Ami sądziła, że pogodziła się z tym stanem rzeczy, jednakże z biegiem czasu odkryła, że wcale tak nie jest. Przyjęła ten fakt do świadomości, co nie wiąże się z równoczesną jego akceptacją. Człowiek posiada wolną wolę i nie zawsze zgadza się na narzucone mu odgórnie plany dotyczące jego przyszłości. Właśnie tak teraz działo się z Mizuno. Informacje przyswoiła, lecz w dużym stopniu ich nie uznaje, gdyż przekreśla to jej cały wysiłek i trud poświęcony na naukę. Z drugiej strony z tego, co do tej pory wiedziała nie mogła z dużym prawdopodobieństwem stwierdzić, co będzie robiła po za obroną królewskiej rodziny Kryształowego Tokio. Jeśli dobrze wyciągnęła wnioski to zostanie lekarzem w przyszłości mija się z celem. Srebrny Kryształ nie tylko przedłuży ludziom życie, jednocześnie likwidując choroby, wirusy, zarazy, epidemie.
Ami przygryzła od środka policzek, żeby nie odbiegać myślami aż tak daleko, gdyż nie miało to większego sensu, zwłaszcza w chwili obecnej. Kuroda-sensei nie przyznaje miejsc w pierwszych ławkach za wybieganie w przyszłość wydającą się dla normalnego człowieka nierealną.
- Przepraszam za spóźnienie sensei - w połowie rozwiązywanego zadania drzwi się otwierają, a do środka wchodzi spóźniony uczeń. - Czy pozwoli mi pan na dołączenie do zajęć? - Ton jego głosu jest przepraszający.
- Zajmij wolne miejsce, Mizushima - sensei z dezaprobatą spogląda na chłopaka. Normalnie wysłałby delikwenta do domu, lecz ten zapisał się do nich zaledwie wczoraj i tylko w grupie Kurody znalazło się miejsce. Stąd nauczyciel pamięta nazwisko nowego ucznia.
- Bardzo dziękuję - Mizushima odwraca się w stronę grupy.
Jedyne wolne miejsce znajduję się na samym końcu sali, więc blondyna czeka przeprawa pod ostrzałem szerokiego wachlarza spojrzeń wszystkich zebranych. Jednakże ledwo skręca pomiędzy ławki, jego torba zahacza o piórnik siedzącej tam dziewczyny. Cała jego zawartości, z hałasem, wysypuje się na podłogę, co powoduje kolejne chwilowe przerwanie lekcji. Mizushima, tym razem ostrożnie, kuca, aby pozbierać ołówki, gumkę, linijkę, i inne przybory.
- Przepraszam - szepcze, aby jeszcze bardziej się już nie pogrążyć.
- Nie szkodzi - Ami do tej pory nie zwracała uwagi na spóźnionego ucznia rozwiązując zadanie.
Skupienie przychodzi jej dzisiaj wyjątkowo trudno, więc każdy hałas powoduje wytrącenie jej z koncentracji. Odrywa wzrok od zadania i dostrzega blond czuprynę chłopaka, zbierającego zawartości jej piórnika. Nie pomaga mu tylko, dlatego, że przestrzeń między ławkami jest wąska, a jej osoba będzie mu przeszkadzać. Chłopak tymczasem kończy zbierać zawartość piórnika i ma pierwszą okazję, aby zobaczyć jego właścicielkę. Ciekawi go czy jej zapewnienie było szczere, czy też powiedziane na odczepne.
- Proszę - dodaje szeptem, wcześniej zapiął piórnik, aby zawartość ponownie nie znalazła się na podłodze. Wyciągając rękę po swoją własności, Ami spogląda na chłopaka, aby podziękować skinieniem głowy. Woli się nie odzywać, żeby jeszcze bardziej nie rozpraszać już i tak zirytowanych uczniów. Gdy ich spojrzenia spotykają się na dłuższą chwilę zapada pomiędzy nimi milczące przyzwolenie na przyjrzenie się drugiej osobie.
Mizushima odnosi wrażenie, że gdzieś już widział Ami, choć towarzyszy temu lekki niepokój. Nie potrafi dokładnie określić tego, uczucia, lecz też nie stara się na siłę go sobie przypomnieć. Wspomnienia ukryte są za gęstą mgłą, schowane tak, aby w tej konkretnej chwili nie był wstanie ich wydobyć.
Racjonalny umysł Ami podpowiada jej, że to, co widzi jest niemożliwe. Choć z drugiej strony od momentu przebudzenia się, jako Senshi wie, że istnieją rzeczy, których nie da się logicznie wytłumaczyć. Podczas, gdy te dwa głosy spierają się pomiędzy sobą, dołącza do nich trzeci, na tyle głośny, że przejmuje władzę nad umysłem Ami. W rezultacie w jej oczach, Mizushima na samym początku widzi podziękowanie za podniesiony piórnik, które zmienia się w niedowierzanie, gdy w końcu głos Senshi przebija się wygrywając z racjonalizmem, by ostatecznie odzwierciedlić jedynie niedowierzenie połączony z przerażeniem.
Mizushima jest zdezorientowany oraz wytrącony z równowagi tym, co dostrzega w niebieskich tęczówkach Ami. Nie rozumiejąc, o co chodzi, prostuje się dość gwałtownie i bez słowa odchodzi do wolnej ławki.
Zamiast poczuć ulgę, że chłopak znika jej z oczu, Ami nadal tkwi w strachu. Powstrzymuje się, aby się odwrócić i raz jeszcze upewnić się, że wzrok jej nie zawiódł. Nie robi tego, tylko stara się uspokoić serce, które bije jak oszalałe, biorąc głębokie wdechy i wydechy. Nie pomaga, a dodatkowo Mizuno nie jest w stanie skoncentrować się na zajęciach, ponieważ wciąż ma przed oczami postać Mizushimy.
-Mizuno - Kuroda spogląda na Ami ze zmarszczonymi brwiami. - Jesteś blada. Dobrze się czujesz? - W swojej nauczycielskiej karierze widział wiele uczennic i uczniów wyniszczonych przez nadmierną ilości zajęć dodatkowych oraz nauki. Tak, więc nie dziwi go, że w końcu Mizuno też to dopadło.
Ami nie podnosi wzroku, ponieważ nie ma pewności czy wciąż widać w nich przerażenie. Z drugiej strony nie chce, aby ktokolwiek widział, co dzieje się w jej sercu i duszy, więc gdy odpowiada Kurodzie wzrok ma utkwiony w blacie ławki.
- Nie czuje się najlepiej, sensei - Ami pociesza fakt, że w szkole przygotowawczej nikogo nie interesuje druga osoba. Każdy przychodzi tu dla nauki, więc nie ma czasu martwić się innymi.
- Rozumiem -Kuroda chce się jak najszybciej pozbyć Ami z klasy i kontynuować zajęcia. Prymuska czy zwykła uczennica, nie ma znaczenia, gdy przerywa mu się lekcje. - W takim razie idź do domu i poinformuj sekretariat jak dotrzesz.
- Dobrze - Mizuno pośpiesznie się pakuje, a potem wstaje. Zamiast słownego pożegnania składa ukłon i jak najciszej wychodzi na korytarz.
            Dopiero panująca na nim cisza pozwala odciąć się Ami od szaleństwa ostatnich paru minut. Dziewczyna zmusza się, aby zrobić parę kroków i przemieścić się do jakiegoś miejsca, gdzie mogłaby na chwilę pobyć sama ze swoimi myślami. Wie, że powinna jak najszybciej wrócić do domu, lecz czuje, że nie jest wstanie. Chociaż cisza szkolnego korytarza działa uspokajająco, to jednak nadal istnieje niebezpieczeństwo, że chłopak pod byle pretekstem wyjdzie z sali albo Kuroda-sensei wścieknie się na niego i wyprosi go z klasy.
            Ami pospiesznie dopada drzwi damskiej toalety, a gdy te ledwo zamykają się za nią, opiera się plecami o ścianę. Stojąc tak przez dłużą chwilę, Mizuno otrząsa się na tyle, aby uspokoić bijące, dotąd jak oszalałe, serce. Jednakże szok nie mija, chociaż będąc w samotności łatwiej wmówić sobie, iż wydarzenia, które dopiero się rozegrały wcale nie miały miejsca w rzeczywistości, a jedynie w jej przemęczonym umyśle. Bardzo chce wierzyć, iż jest to jedyne racjonalne wytłumaczenie zaistniałej sytuacji, lecz z drugiej strony jakaś część jej jestestwa szepcze, że tylko się okłamuje. W normalnych okolicznościach, Ami dążyłaby do tego, aby przemyśleć wszystko na spokojnie, gdy już się uspokoi. Niestety aktualnie ciężko jej racjonalnie myśleć, zwłaszcza, że wciąż ma przed oczami obraz Mizushimy - chłopaka wyglądającego jak Zoisaite.
________________________________________
Oto pierwszy odcinek za nami. Przyznam, że wiele razy go czytałam i przerabiałam, ale chyba już wystarczy. Ciekawią mnie Wasze opinię więc zachęcam do komantowania.
Pozdrawiam


piątek, 12 sierpnia 2016

Powitanie

Witam serdecznie na moim blogu. Po dosyć długich wahaniach uznałam, że chciałabym przedstawić Wam moje opowiadanie o tematyce z uniwersum Sailor Moon. W dużej mierze skupię się tu na Inner Senshi, a sama Usagi i Mamoru będą raczej postaciami drugoplanowymi, stanowiącymi jedynie dodatek.
Dlaczego spytacie?
Ponieważ zauważyłam, że istniej całkiem sporo blogów o Usagi z Seiyą czy Diamondem. Ja postanowiłam przybliżyć Wam jak dalej żyją sobie Senshi po zakończeniu wojny z Galaxią. Przyznam, że nie czytałam mangi, więc opieram się jedynie na anim i własnej wyobraźni. Pierwszy odcinek już jutro więc zapraszam. Jestem ciekawa waszych opinii.

Pozdrawiam Was